piątek, 14 grudnia 2007

5 gwiazdek czasem jak 5 gniazdek...

Tytuł wpisu żałosny równie bardzo jak żarcie w jednym z warszawskich 5 gwiazkowych hoteli. Zamiast 5 gwiazdek powinni dać kucharzowi kabel z prądem i podłaczyć go do 5 gniazdek z prądem, żeby się za to swoje kreacje usmażył.

Obrazowo, ale tak się strułem, że mam dosyć wszystkiego, nie tylko jestem przeziębiony, ale też zatruty. Tyle radości za jednym zamachem.

Kobieta wyjechała, a ja zamiast korzystać z życia i imprezowac z kolegami, leżę plackiem i zastanawiam się jak się będę czuł rano. Oby lepiej bo mam cały dzien cudowny szkolenia do 17:00.

Niestety obiad również będzie w tym samym hotelu, toteż zamówię pizzę lub sałatkę, żeby nie dać się drugi raz zatruć.

Mój brat:
Mój brat jest taki sam jak ja tylko kilka lat młodszy (11 lat młodszy), ma przerąbane bo mieszka z mamą i babcią, a ci którzy to znają wiedzą, że nie jest to zbyt dobre dla młodego faceta. Chce mieć niezależność, a nie może jej wywalczyć. Im bardziej się stara, tym bardziej go cisną i tak uwięziony jest w błędnym kole bezsensownej walki.

Staram się z nim gadać i go wspierać, ale wpływu na jego mamę, a tym bardziej babcię nie mam żadnego, mimo starań uprzednich. Ot jestem od strony ojca czyli defaultowo jestem zły i mam zły wpływ na brata. Tough life...

Jak to bywa, gdy rodzica w domu nie ma ciągle, najlepszą w jego (rodzica) niemaniu formą kontroli nad młodym człowiekiem jest nieustająca fala zakazów i nakazów, kar i temu podobnych, które jak sami wiemy z doświadczenia (wszyscy się kiedyś buntowaliśmy) nie przynoszą najlepszego rezultatu, a bardziej kumulują w nas agresję przeciw władzy rodzicielskiej. Mama mojego brata, ciągle jeździ i pracuje i rzadko go widuje, dlatego dla niej jest jeden temat: SZKOŁA. Szkoda tylko, że zapomina, że BRAT jest młodym facetem, któy zamiast siedzieć z babcią i słyszeć brazylijskie westchnienia w TV od rana do wieczora, powinien być z innymi dzieciakami w jego wieku. Koniec końcó, idiotyczne zakazy mogą doprowadzić tylko do jego izolacji od środowiska rówieśników.

Niestety, jak sa imprezy on musi zostać w domu, bo "mama kazała", "mama zabroniła". Ma to o tyle negatywne konsekwencje, że w oczach rówieśników, kolegów (nie za mądrych zawsze), wychodzi na słabego i mięczaka (oczywiście tak nie jest, ale co to obchodzi innych 16-to latków), z drugiej strony ma teraz przed sobą żniwa z młodymi kobietami, które lubia silnych i postawnych facetów, a tu "mamusia" nieświadomie pozbawia go możliwości działania, bo nawet laski do kina nie może zabrać (bo ma karę).

Przypomina mi to trochę takie kretyńskie kary jak zakaz oglądania TV. Każdy z nas je miał i każdy z nas wiedział jak je obchodzić. Koniec końców, były niefektywne i prowadziły do innych głupich pomysłów.

Dobra starczy tego filozofowania, bo się smutno robi. Idę sobie haftnąć znów tym zasranym 5 gwiazdkowym żarciem.

P.S. JAk macie pomysły na walkę z parentsami piszcie !

WASZ SUNSHINE

Brak komentarzy: