środa, 12 grudnia 2007

Poranek .... w fabryce.

Dotarłem do "fabryki", w końcu muszę jakoś na chleb zarabiać. Choroba mnie rozkłada i zdycham.

Koledzy ze starej pracy lecą dzisiaj na integracyjny wieczorek, a raczej dwa wieczorki, gdzieś 150km od Warszawy. Jest jak jest i trochę im zazdroszczę.

Firma działa, ale budżety sa co najmniej śmieszne. Brak pomysłu na to co robimy i oczywiście potrzeby ogromne.

Muszę kończy po ludzie się schodzą.. prawie 9:00.

W dzisiejszym odcinku sponsorem była literka M jak Marysia.


yours truly Sunshine

Brak komentarzy: